Egzorcysta i psycholog. Fakty, mity, troska o pacjenta
Obrazek pochodzi ze strony: http://taemen.co.kr/

Egzorcysta i psycholog. Fakty, mity, troska o pacjenta

Raz na jakiś czas do naszego ośrodka trafia osoba, która korzysta, korzystała lub chce skorzystać z pomocy egzorcysty. Specjalista bywa zaskoczony. I co teraz? Co powiedzieć, jak zareagować, jak to w ogóle rozumieć?

Poprzez mój tekst chciałabym pomóc osobom z branży w szybkim uporządkowaniu sobie tego tematu, tak by nie ulegać mitom i przesądom, a być w stanie rzeczowo i tym samym profesjonalnie odnieść się do sytuacji. Udawanie się do egzorcysty przez pacjenta powoduje u wielu specjalistów napięcie, któremu trudno się dziwić.

Dla rozweselenia: my, psychologowie, to jednak biedni jesteśmy. Narzędzia wymagające ciągłego ostrzenia.
Ale lubimy to, prawda?

W tym tekście będę zajmować się oficjalnym stanowiskiem Kościoła Katolickiego, nie dlatego, że ktoś tego ode mnie żąda i inaczej mi nie wolno, tylko dlatego, że chciałabym, żebyś czytelniku wiedział, co i jak. Co należy do dobrego STANDARDU, a na co należy powiedzieć NIE. Co nie ma prawa zaszkodzić (bardziej niż jakakolwiek inna forma pomocy), a kiedy mamy do czynienia z nadużyciem. Stanowisko KK jest ważne, ponieważ jest to najbardziej zwyczajna opcja w Polsce, jeśli już mówimy o egzorcystach, i – to bardzo ważne – uporządkowana. Choćbyśmy marudzili na urzędniczy charakter Kościoła–instytucji, ma on pewne plusy. Wiadomo, kto zostaje egzorcystą, jakie warunki musi spełnić, aby zostać wyznaczony przez biskupa do tej posługi. Wiadomo, co należy do standardu zadań egzorcysty, co jest z kolei wykluczone. Istnieją dokumenty regulujące tę posługę, istnieje schemat wykształcenia – itp., itd.

Czego natomiast nie ma? Nie ma wiedzy tajemnej.

I to jest duży plus i zasada która powinna nas, psychologów, uspokajać. Właściwie wszystkiego, czego potrzebujemy w tym temacie, DA SIĘ dowiedzieć.

DYGRESJA WSTĘPNA

Napiszę banał – studia psychologiczne na standardowym polskim uniwersytecie są nieskażone:

a) religioznawstwem; kulturoznawstwem; socjologią; historią – czymkolwiek tego typu.

b) rozwijaniem refleksyjności typu filozoficznego.

W związku z czym klient jest skazany na… fakty i mity. Czyli na wiedzę ogólną, o całkowicie prywatnych źródłach i światopogląd swojego psychoterapeuty. Może będzie miał szczęście. Oczywiście jest też coś takiego, jak neutralność, ale to dotyczy reakcji na światopogląd i wybory pacjenta, a nie posiadania ogólnej, wieloaspektowej wiedzy o świecie przez specjalistę. Ta powinna być maksymalnie rozbudowana, jak sądzę, żeby o faktycznej neutralności można było mówić. Znów dygresja na inny tekst (czy neutralność tak, jak przedstawiają ją sobie szeroko psycholodzy, jest w ogóle możliwa?).

Do rzeczy, na początek humorystycznie, by przedstawić pewne spektrum postaw wobec hasła.

Specjalisto, zadaj sobie pytanie, sprawdzające własny odruchowy stosunek do zjawiska. Po co jest egzorcysta?

  • a) żeby wyciągać piniondze od naiwnych/chorych/wkręconych/cierpiących, wykorzystywać ich i może nawet mieć ubaw z ich naiwności? (to by się nadawało do filmu typu „Kler”, plik banknotów, te rzeczy)
  • b) żeby występować w horrorach lub robić clickbajty na doniesieniach medialnych o czarach-marach?
  • c) żeby przejąć kontrolę nad umysłami prostaczków, poprzez zawładnięcie ich wyobraźnią, zaludnioną od tej pory przez demony, strzygi, wilkołaki i wampiry?
  • d) żeby zaburzyć osoby i tak zmagające się z problemami psychiatrycznymi perspektywą opętania, i wywołać/pogorszyć ich zły stan, bo jest się fanatykiem nieczułym na ludzką krzywdę i stan rozwoju nauki?
  • e) żeby pomóc w pozbyciu się wpływu złego ducha, który wdarł się do czyjegoś życia za sprawą grzechu i w jakimś stopniu przejął kontrolę nad zachowaniem danej osoby?

Chyba rozczaruję żądnych sensacji, tylko odpowiedź e) jest prawidłowa.

NA CZYM POLEGA OPĘTANIE I JAKI MA CEL?

Opętanie – jedna z form ataku demonicznego (o innych tu nie wspominam) – polega na przejęciu przez złego ducha kontroli nad zachowaniem jakiejś osoby. Ma ono zawsze wyraz w cierpieniu i destrukcji, choć rzecz jasna nie każde cierpienie i destrukcja mają takie źródło. Opętanie zdarza się to bardzo, bardzo rzadko. W przeciwieństwie do ulegania pokusie, osoba nie odpowiada za swoje działania w czasie takiego przejęcia. Czynienie nawet najgorszego zła, jakie jesteśmy sobie wyobrazić – to wcale nie opętanie (które oznaczałoby brak wolnej woli), tylko splot wolnych decyzji człowieka.

Dlaczego dochodzi do opętania? Przecież – gdyby już założyć istnienie złego ducha, powie bystry specjalista – wystarczyłoby kuszenie i sprowadzanie na złą drogę; po co takie dodatkowe zjawiska? Z perspektywy teologicznej wyjaśnienie jest bardzo sensowne: chodzi o odwrócenie naszej uwagi od realnej pracy nad sobą, która w ogóle nie ma w sobie sensacyjności. Takiej mrówczej pracy duchowej dzień po dniu, powszednich grzechów, trzymania się Pana Boga.

Socjologicznie to się udaje, w powszechnym mniemaniu „siły zła” to właśnie takie diaboliczne postacie, które chcą przejąć władzę nad światem lub go zniszczyć, jak w Bondzie albo Avengersach, a nie codzienne pokusy. Opętania pojawiają się też, by skupić uwagę na złym duchu i wzbudzić lęk przed złem osobowym, by ludzie uwierzyli w jego władzę nad nimi przez nie, i by wywołać zwątpienie w siłę Bożą.

Dochodzić do opętania może z różnych przyczyn na poziomie indywidualnym, ale z grubsza zawsze „zaproszeniem” jest jakiś paskudny grzech praktykowany z upodobaniem czy praktyki okultystyczne, lub bycie ofiarą jednego lub drugiego… Niestety, wbrew naszemu poczuciu sprawiedliwości, niekoniecznie osoba, która takie praktyki uprawiała, staje się obiektem ataku złego, ale właśnie jej ofiara lub bliska osoba o słabej konstrukcji psychicznej i duchowej. Na zasadzie szukania najsłabszego ogniwa czy znęcania się nad słabymi przez złego ducha.

SZKODLIWE, GŁUPIE, ZABOBONNE EGZORCYZMY?

Dlaczego wielu z nas, specjalistów, to połączenie kojarzy się emocjonalnie jak najgorzej? Z pewnością działa następujące skojarzenie:

Wielu ludzi cierpiących na zaburzenia psychiatryczne w przeszłości traktowano jak opętanych, i próbowano wypędzać demony, robiąc im niejednokrotnie krzywdę. Wyżywano się na nich, byli bezbronnymi ofiarami – jeśli w ogóle przeżyli różne formy agresywnego „wypędzania”, implementowano im dodatkowo ogromne poczucie winy i wmawiano objawy, związane z działaniem złego ducha.

To straszna historia, na szczęście dziś mamy psychiatrię, naukowe formy diagnozy, odpowiednią pomoc, farmakologię i koniec z tym ciemnogrodem i zabobonem.

Kochani, jakie kiedyś. W wielu miejscach świata tak jest do dziś. I im bardziej religijność jest oddolna, niestrukturyzowana (a tak lubimy animizm, panteizm itp., bo… ładnie wyglądają na fotografiach, etno, Amazonia…), a ludność niekształcona, tym bardziej mieć będzie tendencję do postrzegania w chorobach psychicznych stanów demonicznych.

Kościół katolicki, ten rzekomo paskudny, ciemny jak tabaka w rogu – tak nie działa. Raz, że w ogóle wyprodukował podejście naukowe, szpitale, masową pomoc medyczną i opiekuńczą dla potrzebujących, w tym zwłaszcza słabych (znów temat na inny tekst, niemniej bliska jest mi treść książki Thomasa Woodsa „Jak Kościół Katolicki zbudował cywilizację zachodnią”).

Dwa, że wśród różnych zakrętów swojej historii przechowuje bardzo zdrowe, zrównoważone podejście i wypracowuje standardy zgodne z nauką (tak zmienną przez stulecia) i szczegółowo: psychiatrią (więcej o tym zrównoważeniu np. w encyklice JP2 „Fides et ratio„). Inna sprawa, że nauka nie jest monolitem, nie powinna nawet nim być, ale jest tak postrzegana przez ludzi nieuczonych („naukowcy stwierdzają, że…”), ma też swoje zakręty, spektakularne ślepe zaułki i jest podatna na ideologizację. Rzeczywistość jest znacznie bardziej skomplikowana, niż byśmy sobie tego życzyli.

Oczywiście ZANIM psychiatria wypracowała względnie pewną wiedzę (przecież to naprawdę bardzo młoda dziedzina, zaledwie ponad 100-letnia) i metody radzenia sobie, społeczeństwo (wraz ze swoim religijnym wymiarem) było skazane na radzenie sobie bez niej. Stąd dramatyczne rozwiązania, które do dziś dobrze się sprzedają jako okładkowe tematy miesięczników historycznych (chorzy psychicznie w XVIII wieku zamknięci gdzieś w ciemnicy, najlepiej w podziemiach klasztoru, casus Barbary Zdunek) czy w kinie (wstępna scena do „Amadeusza” Formana; okropny film z Hilary Swank „Eskorta” o psychozie kobiet na Dzikim Zachodzie…). A co my byśmy zrobili, nie mając współczesnej farmakoterapii?

A zatem: nie sprowadzamy standardów społeczności prymitywnych ani religijności jakiejkolwiek do religijności dojrzałej i społeczności rozwiniętej cywilizacji zachodniej…

…co by nie być ciemnym antyklerykałem. Kościół ma bezpieczny, cywilizowany, przemyślany standard działania pod tym względem. Co nie oznacza, że gdzieś w przysłowiowym Pcimiu Dolnym nie wydarzy się nadużycie X, ponieważ raz na jakiś czas X w każdej dziedzinie się wydarza, niestety. Choć nie powinno i należy ryzyko zminimalizować.

Oczywiście, można mieć do sprawy egzorcyzmów następujący stosunek, moim zdaniem obronny, ale nie do obrony:„Nauka tego nie wyjaśniła, ale z czasem wyjaśni, nie ma żadnych demonów i nie działają one na ludzi”. Zresztą dotyczy to nie tylko tematyki opętań, ale i cudownych uzdrowień, i zjawisk (krew św. Januarego, nierozkładalność ciał większego procenta świętych) czy przedmiotów (Całun Turyński, wizerunek Matki Bożej z Guadelupe). „Nauka na pewno KIEDYŚ to wyjaśni, to nic, że na dzień dzisiejszy potwierdza cudowność, bo cudów nie ma”.

Można się tego trzymać, jeśli komuś na tym zależy (zresztą w niektórych przypadkach to z całą pewnością uzasadnione, nie każdy cud jest tak naprawdę cudem, nie każde uzdrowienie – uzdrowieniem; nie wszystko złoto, co się świeci, nieprawdaż?). Natomiast założenie a priori, że wszystkie te rzeczy są niemożliwe, bo nie umiemy ich wyjaśnić na bazie materializmu – nie jest racjonalne. Materializm nie jest racjonalnością (postawą poznawczą opartą na korzystaniu z rozumu), jest ideologią z pewnymi założeniami, które muszą być uznane, by system się trzymał.

NA CZYM POLEGA DZIAŁANIE EGZORCYSTY?

Egzorcyści mówią wprost, że realna potrzeba działania wykonania egzorcyzmu ze względu na opętania jest bardzo, bardzo rzadka. O wiele rzadsza, niż nam się wydaje.

Standard postępowania w Kościele mówi, od czasów św. Tomasza z Akwinu, że ZAKŁADAMY PRZYCZYNY NATURALNE. Instrukcje dla egzorcystów ostrzegają na samym początku przed pochopnym zakładaniem działania złego ducha i nakłaniają do postawy sceptycznej.

Zalecają też pełną współpracę z lekarzami i wykonanie wszelkich koniecznych badań przed rozpoczęciem działań. Nie wolno zaniedbać koniecznej terapii medycznej i psychologicznej (tym bardziej, że nawet gdyby potwierdziła się hipoteza opętania, z niemal 100% pewnością osoba będzie i tak potrzebowała pomocy psychologa).

Wśród wielości możliwych objawów chorób i zaburzeń psychicznych, które i dla laika, i dla specjalisty potrafią być naprawdę zadziwiające, w tym zaburzeń dysocjacyjnych, schizofrenii, efektów ubocznych bycia pod wpływem środków psychoaktywnych (które muszą być wykluczone), lista objawów wskazujących na prawdopodobieństwo opętania, charakterystycznych tylko dla niego, jest naprawdę krótka. Są to rzeczy, które nie bronią się jako objawy zaburzeń psychiatrycznych, więc są traktowane jako różnicujące:

  • a) płynne mówienie obcymi językami, których osoba absolutnie nie powinna znać (nigdy się ich nie uczyła; mowa o językach istniejących obecnie lub w przeszłości);
  • b) wiedza o rzeczach przeszłych, obecnych i przyszłych, o których absolutnie nie powinna wiedzieć (zweryfikowana, realna, szczegółowa – nie mówimy tu np. o efekcie Barnuma wykorzystywanym prze tworzeniu horoskopów, czyli wypowiadaniu zdań pasujących do wielu przypadków, odbieranych jako treści osobiste);
  • c) nadludzkie możliwości fizyczne, np. siła, lewitacja (przy wykluczeniu działania środków psychoaktywnych i objawów psychotycznych; chociaż z tą lewitacją…) – pewnie ten aspekt jest taki fascynujący dla wielu osób, filmowy;
    i dodatkowo:
  • d) negatywna reakcja na świętość, przedmioty sakralne, kapłaństwo (tu z ostrożnością: dałoby się w tym dopatrzeć objawów np. paranoidalnych; po traumie).

Niektóre objawy ataków demonicznych są zbieżne z objawami pewnych zaburzeń psychicznych i emocjonalnych” (np. koszmary, halucynacje, problemy emocjonalne i społeczne), ale powyższe trzy pierwsze – niemal na pewno nie.

W egzorcyzmach uczestniczy się dobrowolnie. Poprzedzone są rozeznawaniem przez egzorcystę – w postaci rozmów i wspólnych modlitw z osobą zgłoszoną. Ze względu na ryzyko, że zgłoszona osoba choruje w rzeczywistości psychiatrycznie, nie ma w nich elementów niezwykłych – to czas dla egzorcysty na obserwację.

Sam egzorcyzm również ma formę modlitwy nad osobą opętaną, jednak powinien być przeprowadzane bez przypadkowych widzów, a więc sensacyjności, w miejscu sakralnym, typu kaplica. Z tego samego powodu jeśli ma dojść do właściwego, określonego przez Kościół rytuału egzorcyzmu, dla bezpieczeństwa mogą być obecne dodatkowe osoby. Dlaczego? Bo w czasie egzorcyzmów może dojść do tzw. manifestacji obecności złego ducha związanych z agresywnym zachowaniem osoby egzorcyzmowanej, i może być potrzeba np. przytrzymania osoby, która chce zaatakować duchownego, rzuca przedmiotami itp. Jeśli do tego dochodzi, obowiązujące instrukcje zakładają, że przytrzymać powinny osoby tej samej płci, co osoba zgłoszona, lub jej bliscy – żeby nie doszło do nadużyć.

Częścią skuteczności działania jest unikanie grzechu przez osobę egzorcyzmowaną oraz pogłębienie życia duchowego – egzorcyzmy zakładają cykl spotkań i czasowe utrzymywanie kontaktu z egzorcystą, by obserwować, czy udało się skutecznie wyjść z opętania.

Duże znaczenie dla skuteczności rytuału ma stan duchowy egzorcysty, ma on także obowiązek modlitwy i postu w intencji osoby, której ma pomóc. Elementami egzorcyzmów są: modlitwa nad osobą; rozkazy kierowane do szatana mocą kapłaństwa, by opuścił daną osobę czy ujawnił drogę wpływu na osobę; pokropienie wodą święconą; przybliżenie do osoby krzyża, relikwii, dotknięcie nimi osoby; położenie na osobie skraju stuły, czynienie znaku krzyża nad osobą egzorcyzmowaną.

Zauważacie coś ciekawego? Nie ma tu elementów przemocy, okładania czymś czy wiązania, znanego z horrorów czy z sekciarskich zabiegów, które mają wszelkie znamiona nadużycia.

Do egzorcysty tłumnie zgłoszą się przede wszystkim osoby, które cierpią z różnych przyczyn i same siebie „uznały za opętane”. W związku z czym musi on umieć odróżniać chorobę, problem psychologiczny od – podkreślam, skrajnie rzadkich – sytuacji opętania. Egzorcyści ponoć zwykle zakładają, że osoba zgłaszająca się nie jest opętana, podczas gdy ta osoba zakłada, że jest. Taki skrót myślowy.

W mojej ocenie to jest całkiem rozsądnie poukładane.

A czy przerażające? Analizując temat, a równolegle dokształcając się z zakresu psychopatologii, stwierdziłam, że dużo bardziej przeraża mnie ta doczesna kwestia, bez udziału sił nieczystych. To, co może podziać się z nami, jeśli zaburzamy się psychiatrycznie. Im więcej się wie w tym obszarze, tym bardziej można czuć się zaniepokojonym, jak wiele jest wariantów chorób i zaburzeń o zupełnie biopsychologicznych korzeniach. Niestety.

Każdego uczciwego, zainteresowanego dobrem pacjenta specjalistę, który słyszy o tym, że pacjent korzysta z pomocy egzorcysty zachęcam, by nawiązał za zgodą pacjenta kontakt z duchownym i zwyczajnie, w otwartości, porozmawiał; być może uda się ustalić strategię, uwspólnić perspektywę, wyjaśnić niezgodności. Nie obchodźmy się nawzajem z lękiem z oddali, nie obserwujmy się z odległych baniek. Rozmawiajmy.

Chcesz dowiedzieć się więcej, wyrobić sobie własne zdanie?
(Taka sugestia prozdrowotna: tematem warto się zajmować w dobrym stanie ducha, żeby nie ulegać sensacyjnej ciekawości czy rozbiciu psychicznemu; zresztą tak samo jest z ciężką psychiatrią. Gnothi seauton – poznaj samego siebie, choć moim zdaniem nie ma wiedzy absolutnie neutralnej dla naszego samopoczucia w tym obszarze).

  • Zerknij do książki Mike’a Driscolla „Rozprawa z demonami. Jak rozeznać: opętanie czy choroba?” wyd. Promic (głównie z niej korzystałam przy tworzeniu powyższego tekstu – bardzo poukładane treści);
  • O opętaniach badanych przez lekarza psychiatrę możesz przeczytać tu: Simone Morabito „Psychiatra w piekle: opętanie, szatan, egzorcyzmy – świadectwo naukowca” wyd. AA.;
  • Warto też poszperać w miesięczniku Egzorcysta, zapewniam że stukrotnie bardziej racjonalnym niż bardzo popularny miesięcznik o zjawiskach magicznych (każdy numer Egzorcysty ma inny temat przewodni);
  • Na yt mamy mnóstwo wypowiedzi egzorcystów, np. na yt np. zmarłego o. Mariana Rajchela , o. Mateusza Stachowskiego, albo o. Dariusza Galanta. Nie mówiąc o bardziej popularnych, np. o ks. Glasie czy Gabrielu Amorth.

Dodaj komentarz